Okres świąteczny wielu z nas kojarzy się z przyjemnym gwarem i zgiełkiem, napędzanym przez towarzyskie spotkania przedświąteczne, spotkania w rodzinnym gronie i wieloosobowe imprezy sylwestrowe. Grudzień stanowi swoiste przypomnienie o tym, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywa poczucie wspólnoty, wynikające z bycia częścią j społeczności. W Polsce czas ten stanowi także okazję do poszerzenia grona najbliższych nam osób o niezapowiedzianych przybyszów. Jak bowiem nakazuje tradycja z czasów przedchrześcijańskich, obowiązująca w Polsce do dzisiaj, na stole wigilijnym należy zostawić dodatkowe nakrycie, przeznaczone, według niektórych, dla niespodziewanych gości, zaś według innych, dla zagubionego wędrowca, który 24. grudnia może zapukać do drzwi.
Co ciekawe, badania prowadzone przez Centrum Badań Opinii Społecznej dotyczące zachowań około bożonarodzeniowych Polaków i Polek pokazują, że tradycja pozostawiania pustego nakrycia dla niespodziewanego gościa jest w kraju nad Wisłą wciąż popularna. Z ostatniego sondażu realizowanego w 2021 roku wynika, że niemal 90 proc. mieszkańców Polski stawia na stole wigilijnym dodatkowe nakrycie. Co ciekawe, tradycja ta była podtrzymywana w równie dużym stopniu, co ponad dwadzieścia lat temu. Mogłoby się zatem wydawać, że nawet pomimo pandemii COVID-19, w czasie świątecznym Polacy i Polki są skłonni do tego, by usiąść przy jednym stole z nieznajomą osobą i wspólnie biesiadować. Czy jednak otwartość na przyjęcie w swe progi niespodziewanych gości dotyczy wszystkich? I czy każdy przybysz mógłby liczyć na ciepłe przyjęcie? Pośredniej odpowiedzi na te pytania może dostarczyć artykuł autorstwa Aleksandry Szymkow, Natalii Frankowskiej oraz Katarzyny Gałaszyńskiej, opublikowany w 2021 roku na łamach Social Psychological Bulletin.
Na wstępie należy zaznaczyć, że autorki artykułu zatytułowanego „Social Distancing From Foreign Individuals as a Disease-Avoidance Mechanism: Testing the Assumptions of the Behavioral Immune System Theory During the COVID-19 Pandemic” nie były bezpośrednio zainteresowane tematem tradycji bożonarodzeniowych. Badaczki przyglądały się szerzej temu, czy i z jakiego powodu poczucie zagrożenia nowym koronawirusem związane jest z niechęcią wobec obcych oraz skłonnością do dystansowania się od nich. Opisane można jednak potraktować szerzej i na ich podstawie wysnuwać bardziej ogólne wnioski.
Jak wskazują w swoim tekście psycholożki, temat uprzedzeń, dyskryminacji i negatywnych postaw wobec grup obcych od początku pandemii COVID-19 przyciągał uwagę badaczek i badaczy społecznych. Owo zainteresowanie było przede wszystkim związane z teoriami psychologicznymi sugerującymi, że preferencja do dystansowania się od nieznajomych często jest wypadkową postrzeganego zagrożenia. Innymi słowy, w sytuacjach, w których czujemy, że nasz szeroko pojęty dobrobyt podlega niebezpieczeństwu, jesteśmy bardziej skłonni dystansować się od nieznajomych – nawet jeśli ci nie są bezpośrednim źródłem owej wyobrażonego lub faktycznego zagrożenia.
Jednym z wyjaśnień tego zjawiska jest tzw. teoria behawioralnego układu odpornościowego (ang. behavioral immune system theory). Zgodnie z jej założeniami, behawioralny układ odpornościowy pełni funkcję systemu motywacyjnego, którego celem jest identyfikacja i unikanie patogenów. Siłą rzeczy jest on więc wyzwalany w sytuacjach, w których ryzyko choroby jest duże. Oznacza to, że w momencie kontaktu z osobami chorymi – lub tylko za takimi przez nas uznawane – mamy generalnie większą skłonność do trzymania się od nich w dużej odległości, zarówno fizycznej jak i metaforycznej. Utrzymywanie dystansu chroni nas bowiem przed potencjalnymi wysokimi kosztami choroby.
Co jednak ważne, system ten nie tylko pozwala nam podejmować szybkie decyzje o tym, czy napotkana na naszej drodze osoba może stanowić zagrożenie dla naszego zdrowia. Zgodnie z teorią, behawioralny układ odpornościowy jest także odpowiedzialny za względną łatwość, z jaką rozróżniamy członków grupy własnej od przedstawicieli grupy obcej. Dzieje się tak m.in. dlatego, że ci drudzy mogą stanowić źródło nieznanych patogenów, na które nie udało nam się jeszcze wyrobić odporności. W tym ujęciu unikanie osób z grup obcych „opłaca się” zatem nawet wówczas, gdy wydają się być one w pełni zdrowe.
W oparciu o przywołaną teorię oraz wcześniejsze wyniki badań empirycznych w jej nurcie, autorki tekstu założyły, że osoby wysoce zagrożone nowym koronawirusem będą prezentowały bardziej negatywne postawy wobec przedstawicieli grup obcych oraz będą bardziej skłonne dystansować się od nich. U tych osób behawioralny system odpornościowy powinien bowiem być bardziej aktywny niż u badanych nieprzejmujących się konsekwencjami wirusa.
Aby przetestować swoje hipotezy, psycholożki przeprowadziły badanie korelacyjne na względnie dużej próbie osób badanych (N = 558). Zadaniem respondentów i respondentek była odpowiedź na szereg pytań dotyczących między innymi ich stosunku do pandemii koronawirusa, termometru uczuć wobec przedstawicieli różnych grup obcych oraz tendencji do dystansowania się od nich. Ponadto, badani zostali także poproszeni o wypełnienie narzędzi do pomiaru podatności na trzy typy wstrętu: moralnego, seksualnego oraz związanego z patogenami, a także skali postrzeganej podatności na różne choroby. Autorki tekstu zakładały bowiem, że osoby wysoce zagrożone nowym koronawirusem będą bardziej niechętne wobec obcych przede wszystkim ze względu na to, że z większym natężeniu odczuwają wstręt do patogenów (ale niekoniecznie wstręt wynikający z łamania zasad moralnych lub angażowania się w czynności seksualne) oraz że postrzegają samych siebie jako mniej odpornych na zarażenia różnymi wirusami.
Przeprowadzone przez autorki tekstu analizy potwierdziły ich przypuszczenia. Okazało się, że osoby bardziej obawiające się konsekwencji COVID-19 prezentowały bardziej negatywne postawy do obcych, co z kolei związane było z większą skłonnością do dystansowania się od nich. I, jak trafnie przewidziały badaczki, działo się tak przede wszystkim dlatego, że respondenci o wysokim poziomie zagrożenia prezentowali większy poziom wstrętu do różnego rodzaju patogenów, a także byli bardziej skłonni twierdzić, że są podatni na różne choroby.